Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:19, 31 Maj 2010 Temat postu: Przemarsz przez miasto zła i cierpienia... |
|
|
Carlos wraz z towarzyszami kierował się do szpitala gdzie według ich dowódcy jest punkt ewakuacyjny. Z cichego i przestraszonego żołnierza który ledwie trzymał dłoń błyskawicznie stał się charyzmatycznym dowódcą i strategiem zespołu. - Nie zatrzymywać się! Musimy dotrzeć do tego szpitala. Powiedział Carlos do towarzyszy prowadząc kolumnę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:02, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
-Ty naprawde powinienes dołączyc poziom wyżej, masz do tego smykałkę.
Przytaknał No name.
-Dowódca powiedział za szpitalem , ale nie powiedział w jakim konkretnym miejscu.
Stwierdził Joyride.
-Moze oni nas wysłali na pewną smierć!?
Spanikowała Mitsuri
-Krótki odpoczynek, nie mam siły.
Clevent strasnie zbladł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:06, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Dobra może faktycznie przyda się trochę odpoczynku. Miejcie oko na okolicę. Powiedział do oddziału podchodząc do Cleventa. - Jak się czujesz? Spytał. Pochwałami od kolegów nie przejmował się aż nadto. Po prostu robił to co podpowiadała mu intuicja serce i rozum jednocześnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:31, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Wszyscy rzucili obok broń i cieszyli się chwilą przerwy.
-Dzięki kochani. Ale czuję ze cos w moim wnętrzu zachodzi i nie bedę soba, to przez ugryzienie tego czegos.
Powiedział Clevent.
-Prosze powiedzcie moim rodzicom i mojej dziewczynie joanne że ich kocham.
Clevent zamknał powieki na siedząco.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Pon 20:36, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:36, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Clev wyliżesz się z tego... To był pewnie jakiś przerażony kundel. Powiedział do Cleva próbując go pocieszyć. - Ale jeśli ci się coś stanie to masz moje słowo że dotrę do twoich rodziców i Joanny nawet jeśli są na drugim krańcu tej planety i przekaże im że ich kochasz. Powiedział podniosłym tonem. - A teraz odpocznij bo naprawdę kiepsko wyglądasz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:45, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Wszyscy zaczeli opłakiwac poelgłego towarzysza.
-To stało się tak nagle.
-Miałem z nim iśc na piwo po tej misji.
-Zostąło nas 4 musimy wziąść się w garsć udowodnijmy że jego smierc nie poszłana marne!
Zagrzewał do walki Joyride.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:55, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Ludzie spokój! Carlos podszedł do Cleva i sprawdził tętno. - Faktycznie nie żyje... Cholera jasna! Wrzasnął Carlos w zrywie furii kopiąc w kosz na śmieci który pięknie poszybował parenaście metrów dalej. Carlos wziął głęboki wdech i uspokoił się. - Musimy iść dalej... Bez niego. Dodał ostatnie słowa przygnębionym tonem. Przeładował pistolet i ruszył w kierunku szpitala. - Luźna kolumna tak jak wcześniej... No name pilnuj szóstej. Powiedział bez uczuciowym tonem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:59, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
-Dobra dobra biegniemy!
Odezwał się No name.
-Emmm..zapomniałam czegoś musze wrócić.
-Gdy Mitsuri zawróciła Clevent zniknał.
-Tu Mitsuri Clevent zniknał...Aaaaaaa!!!
*Sygnał upadajacego komunikatora o ziemie*
-Mitsuri! Mitsuri co sie stało Mitsuri!
Zaniepokoił sie Joyride.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Pon 20:59, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:03, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Mitsuri odezwij się! Wrzasnął do krótkofalówki Carlos. - Cholera zawracamy. Biegiem. Carlos obrócił się na pięcie i z załadowanym i odbezpieczonym pistoletem pognał w te pędy w miejsce gdzie zostawili "martwego" Cleva.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:29, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Carlos zobacyzł jak Clev już martwy nagle stoi na nogach i dobiera się do Mitsuri, jednak mitsuri strzeliła mu 4 razy w klatke piersiową i nic.
-Cholera! Nie moge go zabić!
Krzyczy wystraszona Mitsuri.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:33, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Carlos podbiega i z rozbiegu uderza Cleva lewym prostym w twarz. Odepchnęło to Cleva parę metrów dalej i złamało nos. Carlos wycelował w Cleva. - Stój! Krzyknął. Clev nadal idzie. - Stój mówie... Powtórzył Carlos. Clev nie słuchał. Carlos strzelił mu w rękę... Brak rezultaty. Strzelił w kolano... Nic. W końcu wymierzył mu w czoło i posłał kulkę między oczy. - Wybacz Clev. Powiedział pociągając za spust.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:44, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Clevent nie bł już wsród żywych ludzi był potworem, zginał.
-Boże, po co ja się wróciłam!
Płacze zrozpaczona Mitsuri.
-Clevent kim ty się stałeś.
Joyride popatrzał na dziwnie wyglądajace białka oczu.
-Dobra zostawcie Cleventa niech bóg ma go w opiece.
Powiedział No Name.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:49, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- To chyba o tym mówił kapitan... Nie dajcie się ugryźć... Za wszelką cenę unikajcie zbliżenia się do kogo kolwiek nawet jeśli jest martwy. Chwileczkę... Kapitan mówił zombi? Czy to aby nie te stwory z horrorów co wróciły do życia? Carlos podszedł do leżącego Cleventa. Był blady a jego oczy... Były białe jak kartka papieru. - Nie wiem co tu jest grane ale wiem jedno... Trzeba dotrzeć do szpitala. Nie biegnijcie jednak bo Joy nie nadąży... Ale trzeba szybko. Uformować szereg i jazda. Powiedział do teamu. Chwilę czekał aż uformują szyk i ruszyli żwawym krokiem w kierunku szpitala.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:07, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Joyride się wkuryzł i zadzwonił do dowództwa.
-Słuchajcie czy to aby napewno misja szkoleniowa, mam tkaie wrażenie że nas posłaliście jak oowce na rzeź! Własnie zabiliśmy swojego bo się rzucił na nasza towarzyszkę! Co tu sie kurwa dzieje!
-Zombie...Strzelajcie w w płat czołowy, w ich głowy tylko tka pozbawicie je zywota! Za szpitalem skręćcie w prawo wysłałem wam transport, już do was leci.
-Jakie kurwa zombie!? Ale co i jak!?
Joyride roztrzaskał komórkę.
-no i nie mamy komórki za 90$ i kontaktu z dowództwem brawo.
dodał coś od siebie No Name.
-Zamknijcie się!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlos Oliveira
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:10, 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Na ten moment nie ma co się martwić o kasę No name. Teraz trzeba liczyć każdy nabój bo nie wiadomo co jeszcze spotkamy. A od dowódców byśmy się dowiedzieli tyle co nic zresztą. A teraz żwawo... Jak się wyrobimy to na moją odpowiedzialność możecie zrobić z kapitanem co chcecie... Potem wszystko ściągnę na siebie. Powiedział Carlos dosyć żwawym krokiem idąc w kierunku szpitala który ma być ich "wybawieniem".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|